Warta na odcinku Zawiercie – Myszków

Warta na odcinku Zawiercie – Myszków

Informacje

  • Rzeka: Warta – odcinek Zawiercie (Marciszów) – Myszków
  • Data spływu: 17 stycznia 2019
  • Dystans: około 11.5 km
  • Czas spływu: 4 godziny 15 minut
  • Poziom wody na wodowskazie w Kręciwilku: 47 cm
Poziom wody podczas spływu na wodowskazie w Kręciwilku

Mapa spływu

Opis

Na górny odcinek Warty ostrzyłem sobie zęby już od dłuższego czasu, jednak na pokonanie go same chęci to za mało. Potrzebna jest jeszcze woda, i to dużo wody. W połowie stycznia wreszcie pojawiły się sprzyjające warunki, przyszły deszcze, następnie śniegi i roztopy. Wodowskazy na bardzo wielu rzekach pokazywały stany ostrzegawcze a nawet alarmowe, to znaczyło, że nie ma się co zastanawiać, trzeba było działać.

Stany wody w Polsce styczeń 2019, z http://monitor.pogodynka.pl

Pech chciał, że woda pojawiła się w środku tygodnia, z doświadczenia wiem już, że liczenie na to, że poziom utrzyma się jeszcze dwa dni do weekendu jest złudne, dlatego korzystając z okazji, że na nowy rok odnowiła mi się pula urlopowa wziąłem na szybko dzień wolnego. O dziwo znalazłem jeszcze dwóch chętnych na spływ – na dobryszycki duet czyli Krzysztofa i Dawida zawsze można liczyć – świątek piątek czy niedziela, mrozy i deszcze również są im niestraszne. I właśnie takich zawodników potrzeba. Nie mięliśmy za bardzo pomysłu gdzie rozpocząć spływ więc po prostu podjechaliśmy pod główne źródło Warty w Kromołowie (dzielnica Zawiercia), na miejscu czekał na nas Michał – wybitny znawca Jury, autor portalu JuraPolska.com, którego często radziłem się podczas planowania spływów nieznanymi mi jeszcze rzekami na Jurze. Dostaliśmy od Michała po suvenirze – obszerny przewodnik Pilicy i mapkę oraz garść przydatnych informacji – powiedział nam, że nie da rady przepłynąć przez centrum Zawiercia, Warta niesie tu jeszcze zbyt mało wody, najwcześniej zacząć można za ujściem potoku Rak w Marciszowie – dzielnicy leżącej na obrzeżach Zawiercia. Ruszyliśmy więc w drogę aby zweryfikować te informacje…

Główne źródło Warty wypływa z Kromołowa, dzielnicy Zawiercia spod tej właśnie kapliczki (foto Dawid)
Kapliczka Jana Nepomucena (foto Dawid)
Początki Warty (foto Dawid)
Przy kolejnym moście wiele wody nie przybyło (foto Dawid)
Warta płynąca przez park w centrum Zawiercia – szerokość już jest, głębokości jeszcze brakuje

 

Ostatecznie zaczynamy tak jak powiedział Michał – w dzielnicy Zawiercia Marciszowie na moście przy ulicy Marciszowskiej
Warta w Marciszowie (Zawiercie)
Tym razem, w przeciwieństwie do ostatnich spływów, mieliśmy załatwiony transport na telefon, dzięki czemu zniknęła presja czasu, nie musieliśmy nigdzie się śpieszyć – wszystko załatwił Krzysztof i chwała mu za to
Wody było tutaj pod dostatkiem, szeroko i głęboko, nic tylko płynąć
Pogoda się udała, było około 4 stopni na plusie, słońce nieśmiało się przebijało
Pierwsze przeszkody – niskie kładki
Warta
Znowu niska kładka
Nurt bardzo fajnie ciągnął, nie trzeba było za bardzo wiosłować
Początkowo płyniemy wzdłuż dzielnicy Zawiercia Kosowska Niwa
Co kawałek do Warty dołączały się malutkie potoki, jeden z nich za plecami Krzysztofa
Woda wypływająca z rury była krystalicznie czysta
Nieźle się nad tą Wartą urządzili…
Tuż przy brzegu trafił się nawet klasyk polskiej motoryzacji
Robi się wąsko
Niemiła niespodzianka – długi na kilka metrów zator śmieciowy. Fuj
Warta w swoim początkowym biegu jest bardzo skanalizowana, ze względu na małą liczbę przeszkód w korycie rzeki wszystkie śmieci z Zawiercia spływają w dół. Zatrzymały się dopiero na jakiejś gałęzi barykadującej przepływ… Wygląda to okropnie
Dalej cały czas wąsko ale stabilnie
Co jakiś czas przepływamy przez bardzo niskie progi, nie stanowią one większego problemu
Most pomiędzy miejscowością Nierada a drogą krajkową 791
Znowu malutki próg
Za wiele się nie dzieje, rzeka prosta, nurt ciągnie, trzeba tylko uważać na drzewa które zarastają koryto Warty
Dalej w miarę spokojnie
Warta
Trafiają się pierwsze zwalone drzewa
Warta za Zawierciem to skanalizowany rów porośnięty trzciną, niestety nie jest to najpiękniejszy fragment tej rzeki
Co jakiś czas drogę tarasują nam zwalone drzewa ale jakoś sobie z nimi radzimy
Warta
Warta
Następne zwałki
Dawid w akcji, w tle bobry zaatakowały na prawdę grube drzewo
Warta
Dopływamy do mostu we wsi Zacisze przed Mrzygłodem
Czai się tutaj niebezpieczeństwo – zaraz za mostem trafiamy na dosyć wysoki próg
Widok z mostu – tuż obok progu murowany młyn
A tuż przed mostem taka oto sytuacja… Jak kawa z mlekiem
Ogólnie płynąc z Zawiercia woda wydawała się dość czysta, odcień był ciemny ale była dość przejrzysta
Wszystko zmieniło się dokładnie w tym miejscu, kilkadziesiąt metrów przed mostem, z lewej strony wchodzi malutki dopływ który niesie niby niewielkie ilości błotnistej wody (czy to faktycznie od błota?)
Widok na próg, wydaje się mieć ponad metr wysokości, pod spodem nie jest zbyt głęboko bo wbijałem wiosło żeby sprawdzić jednak nie zdecydowałem się skakać czego troszeczkę żałuję ale niefajnie byłoby wpaść do wody w styczniu
Widok na młyn, próg oraz most. Przed progiem czysta woda z Warty i błotnista struga nie mieszają się co widać na powyższych zdjęciach. Za progiem wszystko się miesza i dalej mamy już Wartę w błotnistych odcieniach…
Płyniemy dalej, w dalszym ciągu rów, jedyna różnica to kolor wody
Co jakiś czas trafiamy na dopływy deszczówki z okolicznych pól
Nurt robi się wartki
Miejscami ciągnie dość mocno – fajnie, lubię takie klimaty
Z rzeki widać zabudowania w miejscowości Mrzygłód
Most na ulicy Włodowskiej w Mrzygłowie
Wiele się nie zmienia – płyniemy wzdłuż trzcin, prąd dość mocny, rzeka prosta jakby od linijki
Warta
Największą atrakcją tego odcinka zdecydowanie był dość silny jak na rzekę nizinną nurt
Miejscami robiły się nawet małe falki
Warta
Kolejny most na ulicy Projektowanej pomiędzy Gruchlą a Mrzygłodem
Cały czas trafiamy na niewielkie progi
Od czasu do czasu trafi się jakaś zwałka
Oraz niestety śmieci
Warta
Warta
Znowu w trzcinowym korytarzu
Znowu zator śmieciowy – tym razem troszkę mniejszy ale i tak porażka
Dalej bez zmian…
Jeden z bardzo wielu mini progów na tym odcinku
Warta
Znowu przeciskanie
Niespodziewanie dołączyła do nas kolejna uczestniczka, nie wiadomo za bardzo skąd się wzięła
Tutaj trafiliśmy na wyższy próg, niestety nie miałem możliwości zatrzymać się wcześniej żeby zrobić lepsze zdjęcie ponieważ nurt był dość silny. Próg skoczyliśmy, około 1 metr wysokości, tuż za progiem dość kamieniście
Opona również postanowiła skoczyć
Dzielnie towarzyszyła nam przed niezły kawałek, może nawet zrobiła z kilometr… Zatrzymała ją dopiero kłoda zalegająca wzdłuż rzeki… Po drodze trafiliśmy chyba na pozostałe trzy opony. Dramat.
A na Warcie bez zmian – troszkę zarośnięta
Troszkę pozwalanych drzew…
Trudno się nudzić
Znowu wpływamy w teren zabudowany
Wpływająca z topniejącego śniegu woda przybiera błotny kolor
Robi się dość szeroko
Domek na drzewie pierwsza klasa
Gruba kłoda w korycie rzeki – przenoska
Kolejna kłoda – tym razem do przejścia
Na początkach Myszkowa trafiamy na pierwsze rozwidlenie, na wprost mamy próg a po lewo przed progiem idzie większość nurtu, w oddali widać coś co przypomina młyn…
Po sprawdzeniu okazuje się, że próg jest do skoczenia, więc skaczemy…
Z góry wyglądał groźnie ale po podpłynięciu bliżej okazało się, że pod nim mamy wybetonowaną półkę
Krzysiek w akcji
Dawid w akcji
Za progiem kilkadziesiąt pierwszych metrów to płycizny jednak dalej głębokość jest już wystarczająca
To chyba jedyny naturalny fragment Warty na całym tym spływie, trafiła się nawet drobna skałka… W końcu to Jura
Wydaje się, że większość wody płynie drugą odnogą
Jednak da się tędy płynąć bez problemów
Warta
Grrr…. Znowu śmieci
A to połączenie odnóg – prawa, którą nie płynęliśmy wydaje się nieźle zapierniczać. Ciekawe, czy znajduje się na niej jakiś młyn i czy da się ją spłynąć?
Połączenie odnóg
Dalej nurt znowu zrobił się dosyć wartki
Płyniemy cały czas w dolinie
Trafiają się także zwałki
Postanawiamy przenieść kajaki, tym bardziej że słychać dość mocny szum….
Okazuje się, że przed sobą mamy dość wysoki próg całkowicie zablokowany przewróconym drzewem
Przenoska obowiązkowa
W okolicach Zawiercia i Myszkowa śnieg leżał dłużej niż u mnie w Częstochowie, co zapewniło nam prawdopodobnie tak fajny poziom wody
Wracamy na wodę – Krzysztof
I Dawid
Warta
Most na ulicy Pięknej w Myszkowie
Tuż za mostem kładka a pod nią niewielki próg
Niby niewysoki ale woda mknie szybko – trzeba uważać. Skacze Krzysztof
I Dawid
Dalej mamy jeszcze niski, niegroźny próg. Pirania się chociaż trochę  popluska
Już na terenie Myszkowa
Rzeka wąska i zarośnięta, na horyzoncie widać bloki oraz kościół w Myszkowie
Dalej wpadamy na większy dopływ o którym nie miałem pojęcia, zwie się Leśniówka i wpada do Warty w Myszkowie. Ciekawe, czy da się tym płynąć?
W oddali dwa kominy – to już centrum Myszkowa
Jeszcze tylko jedna kładka do przeniesienia…
Za kładką rzeka rozchodzi się na dwie odnogi pomiędzy którymi znajduje się zbiornik wodny. Wybieramy prawą odnogę
Warta w Myszkowie
Warta w Myszkowie
Dopływamy do zastawki pod mostem na drodze krajowej nr 793 (ul. Kazimierza Pułaskiego) i dalej tą odnogą już się nie popłynie
Kończymy pod starostwem powiatowym w Myszkowie
Widok na odnogę którą przypłynęliśmy, w tle widać stawy
A tak wygląda zastawka pod mostem z drugiej strony. Ponieważ powoli dzień się już kończył postanowiliśmy tutaj zakończyć spływ. Ciekaw jestem jak się zwodować gdybyśmy chcieli kontynuować spływ, za mostem brzegi są wymurowane oraz bardzo wysokie, nie ma za bardzo jak dostać się do rzeki. Być może druga odnoga jest bardziej dostępna? Ale to być może sprawdzę kiedyś…
Na do widzenia krótki spacer z kajakami po Myszkowie, musieliśmy czekać na transport więc wybraliśmy się do najbliżej knajpy
Bywa i tak…
Taki obiadek po spływie to ja rozumiem
Bus transportowy Krzysztofa idealnie sprawdził się do przewożenia kajaków – nie trzeba nic spinać, można się przebrać jak w szatni – ogólnie kultura

I to by było na tyle. Pomimo, że odcinek ten nie był zbyt uroczy cieszę się, że udało mi się go pokonać. Z ponad 11 kilometrów które zrobiliśmy około 10 kilometrów to uregulowany rów. Największą atrakcją był wartki nurt który rzadko trafia się na nizinnych rzekach. Prędko tutaj nie wrócę, jedyne czego troszkę żałuję to że nie udało się nam zrobić jeszcze kilku kilometrów tak abym zakończył spływ tam gdzie rozpoczynałem go kiedyś – pomiędzy Postępem a Myszkowem, tą kilku kilometrową lukę będę musiał uzupełnić. Dzięki Panowie za kolejny fajny spływ i do następnego!

Wideo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *