Po przejrzeniu zdjęć można by odnieść wrażenie, że relacja z tego spływu pochodzi z dwóch różnych rzek. Podobne wnioski można wyciągnąć przyglądając się dokładniej śladowi GPS. A wszystko za sprawą znienawidzonych przeze mnie bełchatowskich węglokopów, bo to właśnie oni stoją za regulacją kilkunastu kilometrów tej pięknej rzeki którą na odcinku kopalni i elektrowni Bełchatów zamieniono w wybetonowany, prosty rów. Sama idea używania węgla (i to jeszcze tego mniej kalorycznego, z większa ilością siarki i innych świństw brunatnego a nie kamiennego) do produkcji energii jest prymitywna, na całym świecie odchodzi się od tego typu rozwiązań a u nas w Polsce elektrownie węglowe mają się coraz lepiej. Mieszkam całkiem niedaleko tego całego bałaganu i trochę się na ten temat naczytałem. Elektrownia Bełchatów funduje nam wszystkim, mieszkającym w jej najbliższym sąsiedztwie: kwaśne deszcze, zanieczyszczone powietrze, lej depresyjny, degradację środowiska a nawet trzęsienia ziemi. Statystyki pokazują, że w rejonie gdzie działa bełchatowski truciciel występuje większa liczba zgonów spowodowana zanieczyszczeniem powietrza (link żeby nie być gołosłownym). Lej depresyjny spowodował, że rzeczka Nieciecz wypływająca spod mojego rodzinnego Pajęczna zmieniła się w lichy strumyk, gdyby nie działania bełchatowskich kretów prawdopodobnie już dawno przepłynąłbym ją kajakiem. Niestety, większość mieszkańców mojej okolicy (a szczególnie ci którzy tam pracują), nie podziela mojej opinii, dla nich kopalnia i elektrownia zapewnia miejsca pracy i patrząc przez ten pryzmat nie dostrzegają zniszczeń, jakie te zakłady wyrządzają środowisku a często i ludziom mieszkającym w jego sąsiedztwie. Ważne, że jest praca a że w gratisie do takiej pracy możne trafić się rak płuc… Kto by się tym przejmował. Tyle moich narzekań tytułem wstępu, czas na konkrety:
Zaczynamy tuż za mostem w miejscowości SłokW spływie towarzysz mi mój stały kompan – PiotrekRury i betonowe brzegi na stałe wpisują się w krajobraz tego fragmentu WidawkiPłyniemyJedna z nielicznych zwałek na tym odcinkuBardzo szybko dopływamy do zbiornika wodnego Wawrzkowizna utworzonego na Widawce, czaple tu nisko latająZbiornik wodny WawrzkowiznaZbiornik nie jest zbyt długi, szybko go przepływamyWoda uchodzi stąd dwiema odnogami które po kilkuset metrach się łącząMy wybraliśmy tą z lewej strony patrząc zgodnie z kierunkiem nurtu, mam wątpliwości, czy był to dobry wybórMusieliśmy brnąć przez ogromną mieliznę aż do połączenia się odnógNie wiem, czy prawa odnoga byłaby lepsza – lewej w każdym razie nie polecamWszechobecny na tym fragmencie Widawki beton jest po prostu strasznyTrafił się jakiś malutki próg wodnyKrajobraz niewiele się tutaj zmieniaO tym, że w pobliżu znajduje się elektrownia mogą świadczyć ogromne ilości słupów energetycznych wysokiego napięcia przecinające WidawkęSłupy wysokiego napięcia nad WidawkąKolejny malutki prógRzeka na tym odcinku praktycznie się nie zmieniaPoczątek października a jesień ledwo tutaj widaćBetonowy mostKładko samoróbka czyli zawalidroga dla kajakarzyZ lewej strony wpada dopływ wody wypompowywanej z kopalni którą Widawka cały czas jest zasilana, dzięki temu nawet przy niskich stanach wód rzeka ta nadaje się do pływania kajakiemRów prosty na przestrzałCóż to za cudo? Ciężko stwierdzić…Most drogowy pomiędzy Kuźnicą Kaszewską a SłupiąA na trasie wiele się nie zmieniaDopływamy do mostu kolejowegoTuż przed mostem trafiamy na dopływ RakówkiPo lewej – Rakówka, po prawej – WidawkaPołączeniu obu rzek widziane z wiaduktu, od razu rzuca się w oczy różnica w kolorze wody. Widawka jest lekko mętna co jest charakterystyczne dla rzek zasilanych wodami z kopalniDalszy bieg po połączeniu się obu rzek widziany z wiaduktuPłyniemy dalejRobi się coraz szerzej, nurt ginieDopływamy do zastawki, odnogą zasilane są stawy rybne które ciągną się na prawym brzegu przez ładnych parę kilometrówKonieczna przenoskaZastawka na wysokości wsi SłupiaPłyniemy dalejNie wiadomo czy to rury czy kładka. A może dwa w jednym?Most drogowy pomiędzy miejscowościami Słupia i TrząsA na Widawce bez większych zmianZnowu metalowa kładkaAlleluja, w końcu jest! Próg wodny na wysokości stawów hodowlanych Smugi – jeśli ktoś chce tu robić przenoskę może mieć problem z wyciągnięciem kajaka po wysokich, wybetonowanych brzegachPróg na pierwszy rzut oka nie wygląda zachęcająco do skakaniaPróg ten jest też granicą pomiędzy zdegradowaną częścią Widawki płynącą przez tereny kopalni i elektrowni Bełchatów, po przekroczeniu go w końcu zaczyna się normalna, naturalna, piękna WidawkaNa wszelki wypadek postanawiamy z Piotrkiem skoczyć z progu. Ktoś napisał mi w komentarzu, że próg nadaje się do skakania przy wyższym poziomie wody. Początkowo miałem wątpliwości, wyższy poziom = większy odwój = większe niebezpieczeństwoJednak muszę przyznać rację osobie komentującej – przy niskim poziomie wody kajak zatrzymuje się tuż przed progiem na płyciźnie, dlatego też ciężko się wtedy rozpędzić i dobrze “wyjść z progu”. Grunt, że jakoś nam się udałoOd tego miejsca Widawka zamienia się z wybetonowanego rowu w prawdziwą rzekęMożna wreszcie nacieszyć oczy prawdziwym pięknem rzekiPłyniemy i delektujemy się widoczkamiOd czasu do czasu trafi się niegroźna przeszkodaGeneralnie jest super, nie ma co tu za bardzo opisywać – po prostu WidawkaWidawkaGdybym komuś powiedział, że płynęliśmy w lipcu lub sierpniu raczej by mi uwierzył – rzadko widać zapowiedzi nadchodzącej jesieniWidawkaWidawkaWidawkaDziwne drzewaWidawkaWidawkaWidawkaWidawkaWidawkaWidawkaWidawkaWidawkaWidawkaWidawkaWidawkaWidawkaWidawkaRaz płynąłem już odcinkiem od progu przy Smugach, wtedy jeszcze nie miałem swojego kochanego aparatuDlatego dobrze było powtórzyć ten odcinek robiąc jego rzetelną fotorelacjęWidawkaWidawkaWidawkaNa wysokości miejscowości ŻarMost w miejscowości ŻarDalej dopływamy do miejscowości Podżar – bardzo urokliwe miejsce, nad Widawką stoi tutaj wiele domków letniskowychTrafił się i kajaczekOraz kanadyjkaPodżarTo drzewo prezentuje się jak zapowiedź nadchodzącej jesieniZnowu jakiś nienazwany dopływ WidawkiWidawkaWidawkaWidawkaPo lewej stronie słabo widoczna tabliczka z informacją o przenosce. Ten odcinek jest świetnie oznakowany przez pana z wypożyczalni kajaków ze Szczercowa – swoją drogą polecam, korzystałem z jego usług – porządna firmaA oto i on – jedyny prawdziwie górski choć króciutki fragment Widawki pod mostem w miejscowości LubośniaZakaz spływania nie dotyczy oczywiście takich kajakowych wariatów jak myŚwietnie bawimy się na szybkim bystrzu, dla nas mogłoby być więcej takich fragmentówPiotrek w akcjiI tym pozytywnym akcentem kończymy nasz spływ
Do pokonania całej Widawki pozostał mi jeszcze jeden fragment, spod góry Kamieńsk do Słoku, gdzie zaczynaliśmy ten spływ. Za bardzo mi się na niego nie śpieszy ponieważ wiem już, jak będzie wyglądał – beton + rów, jednak dla zasady i “zamknięcia” tej rzeki muszę go pokonać. Ktoś chętny na ten odcinek?
2 Replies to “Widawka na odcinku Słok – Lubośnia”
Czy odcinek Słok – Wawrzkowizna jest do przepłynięcia przez początkujących na takich kajakach pneumatycznych ?
witam, ciężko mi odpowiedzieć ponieważ cały czas pływam polietylenem. ten odcinek nie jest jakoś specjalnie trudny jednak nieprzyjemny może być fakt, że przez sporą część płynie się w betonowej rynnie o bardzo stromych i wysokich brzegach – w przypadku ewentualnej wywrotki może być problem z wydostaniem się na brzeg. tak samo przed jazem – ciężko jest wyjść z kajaka. i ze skakaniem jazu również radzę uważać – kumpla ostatnio tam przytrzymało.
radziłbym startować za jazem, rzeka odtąd staje się dużo ładniejsza a jej koryto nie jest już wybetonowane. na pewno będzie trudniej niż np: na Warcie na wysokości ujścia Widawki bo rzeka jest mniejsza, bardziej się kręci i może pojawić się więcej przeszkód typu gałęzie i drzewa w nurcie.. Dolna część Widawki na pewno byłaby trochę łatwiejsza
2 Replies to “Widawka na odcinku Słok – Lubośnia”
Czy odcinek Słok – Wawrzkowizna jest do przepłynięcia przez początkujących na takich kajakach pneumatycznych ?
https://www.decathlon.pl/kajak-pneumatyczny-1-os-id_8387560.html
Czy jednak istnieje duże ryzyko rozdarcia ?
witam, ciężko mi odpowiedzieć ponieważ cały czas pływam polietylenem. ten odcinek nie jest jakoś specjalnie trudny jednak nieprzyjemny może być fakt, że przez sporą część płynie się w betonowej rynnie o bardzo stromych i wysokich brzegach – w przypadku ewentualnej wywrotki może być problem z wydostaniem się na brzeg. tak samo przed jazem – ciężko jest wyjść z kajaka. i ze skakaniem jazu również radzę uważać – kumpla ostatnio tam przytrzymało.
radziłbym startować za jazem, rzeka odtąd staje się dużo ładniejsza a jej koryto nie jest już wybetonowane. na pewno będzie trudniej niż np: na Warcie na wysokości ujścia Widawki bo rzeka jest mniejsza, bardziej się kręci i może pojawić się więcej przeszkód typu gałęzie i drzewa w nurcie.. Dolna część Widawki na pewno byłaby trochę łatwiejsza