Relacja z I wiosennego spływu kajakowego Liswartą i Wartą
Relacja z I wiosennego spływu kajakowego Liswartą i Wartą
Pomimo ataku zimy w dniach poprzedzających imprezę wzięło w niej udział 15stu kajakarzy. W dniach od 23 do 25 marca pokonaliśmy 78 kilometrów rzekami Liswartą oraz Wartą na następujących odcinkach:
Dzień I: Liswarta, odcinek Rębielice Szlachecki – Kule (23 km w czasie 5 godzin 30 minut)
Dzień II: Warta, odcinek Kule – Bobrowniki (26 km w czasie 6 godzin 10 minut)
Dzień III: Warta, odcinek Bobrowniki – Krzeczów (29 km w czasie 5 godzin)
Poszczególne odcinki przedstwiono na poniższej mapie:
Dzień I, piątek – 23 marca 2018.
Liswarta, odcinek Rębielice Szlachecki – Kule
Pierwszego dnia na starcie zameldowała się pięcioosobowa ekipa – Damian i Maciej z Wielkopolski oraz Raczek i Marek ze Śląska, plus oczywiście ja – chłopak stąd 🙂 Ekipa dotarła na miejsce już w czwartek, troje z nich nocowało w namiocie lub aucie na mecie spływu, czyli na cypelku gdzie Liswarta uchodzi do Warty. Zgarnąłem ich w piątek rano i pojechaliśmy na miejsce startu do Rębielic Szlacheckich, gdzie czekał już na nas Damian. Odstawiliśmy jego auto na metę w Krzeczowie i po ogarnięciu logistyki mogliśmy w końcu zanurzyć kajaki na rzece
Zgarniam ekipę – kajaki już spakowane, po prawo Maciej, po lewo Marek składa namiotA to Raczek i raczkowóz 🙂Już na starcie, dzień był chłodny i pochmurny, temperatura minimalnie powyżej zeraPodczas gdy chłopaki przygotowywali się do wodowania ja postanowiłem zawiosłować jakieś 200 – 300 metrów pod prąd, aby zobaczyć próg w Rębielicach z dołu ponieważ nie miałem wcześniej do tego okazji. Muszę przyznać, że robi wrażenie.Raczek, Marek oraz Maciej już na rzecePo chwili dołącza Damian, jesteśmy w komplecieRaczej i drzewa obgryzione przez bobryW Rębielicach Szlacheckich Liswarta rozdziela się na dwie odnogi, na prawej jest elektrownia lub młyn, nie jestem pewien. My płynęliśmy lewą, którą zwykle nie pływają kajaki ze względu na przedstawiony wyżej prógTrafiła się zwałka – jak się później okazało, pierwsza i ostatniaChłopaki przenoszą kajakiNa odnodze trafiło się jeszcze kilka drobnych przeszkódEkipa w akcjiDopłynęłiśmy do połączenia się odnógA to kładka w SzyszkowieLiswartaKrótka przerwa na rozprostowanie nógDopływamy do rozwidlenia, na lewej odnodze znajdował się młyn lecz niedawno został on rozebrany, wybieramy prawą odnogę ponieważ na lewej mamy próg oraz powbijane w dno drewniane paleNurt jest tutaj szybszyMaciejowi się podoba 🙂Lecimy dalej, tempo jest dobreLiswartaW Zawadach, po przepłynięciu na prawym brzegu ośrodka Pod Grzybkiem trafiamy na niski prógMost w ZawadachKilkaset metrów za mostem kolejny, niegroźny prógCiekawy domek w ZawadachPływa tędy dużo spływów komercyjnych, stąd wypycinane drzewaFajna ławeczkaW Zawadach bardzo fajnie zagospodarowano brzeg rzekiLiswartaTuż przed wiaduktem kolejowym na wysokości starego młyna znajduje się kamieniste bystrzeJak się później okaże, Maciej na kamiennym bystrzu uszkodził kajak 🙁 Nie świadczy to dobrze o firmie Aquarius która produkuje Treki…DamianMarek niemalże przefrunął nad bystrzemRaczekRuiny młyna i pilnującego go psiakiPrzepiękny most kolejowy na LiswarcieKolejne ujęcie mostuLiswarta przez większość swojego biegu na tym odcinku jest otoczona lasemDopływamy do kolejnego ciekawego miejsca na Liswarcie, Marek w akcjiNastępnie RaczekDamianOraz MaciejNurt w odnodze za progiem był dość silny i kierował prosto na zwalone drzewo – Raczek postanowił nie ryzykować kabiny i przeniósł kajak. Słusznie.Dopływamy do rozwidlenia na któyrym wybieramy prawą odnogęKolejna kładka, łącząca Władysłałów z BrzózkamiPojawia się piaszczysty, wysoki brzeg oraz bobrochrony na drzewachLiswartaPo drodze spotykamy łabędzia który jest zbyt słaby żeby wzbić się w powietrze. Ucieka przed nami przez kilka kilometrów po czym po nieudanych próbach odlecenia omija nas bokiemJego koleżka z kolei przeleciał tuż nad Damianem i MarkiemLiswartaNa wysokości WładysławowaLiswartaKolejne, ostatnie już kamieniste bystrze przy starym młnie na wysokości Nowej WsiDla Raczka to bułka z masłemZnowu drewniana kładka, tuż przy młynieA oto młyn – niestety, kolejna ruinaPłyniemy dalejPo chwili dopływamy do kolejnej drewnianej kładki, w tle widać już następną.Są to kładki pomiędzy Borownem a Nową WsiąZnów kładka, trzeba przyznać że te kładki mają swój urok 🙂Przed nami najpiękniejszy odcinek Liswarty czyli ostatnie 5 kilometrów przed ujściem, na których rzeka niesamowicie kręci się i podmywa wysokie, pieszczyste brzegi tworząc przepiękne meandryPonieważ mamy bardzo dobry czas postanowiliśmy wejść na jeden z meandrów LiswartyAby zobaczyć jak prezentuje się rzeka z góryMaciej już w kajakuWracamy na rzekęKolejny meanderW takich miejscach nie ma się gdzie śpieszyć, najlepiej dać się nieść nurtowi i podziwiać widokiNad głowami przeleciały nam dwa śmigłowce wojskoweZwalona sosnaOstatni meander, na jego szczycie znajduje się stary bunkierMeander znajduje się nieopodal wsi TrzebcaPłyniemy dalejA to Kocinka, uktórej ujcie ukryte jest za małą wyspeką. Uchodzi do Liswarty w KulachMost w KulachNa wysokości KulNa piątkowym spływie panował jeszcze zimowy krajobrazJuż prawie na miejscu – po prawej widać RaczkowózWysiadamy na cypelku gdzie Liswarta uchodzi do WartyOgnień już płonie, Raczek tnie drzewo, po obozowisku hasa psiak Raczka – InkaNa miejsce dojeżdżają kolejne kajakiPonieważ nie każdy dostał wolne w pracy na piątek, większość ekipy dołącza do nas po południu na biwak z noclegiemTak wyszło, że tego dnia ochodziłem swoje 0x1D urodziny, z tej okazji na stoliku pojawił się tort i kiełbacha 🙂Na koniec obowiązkowe ognicho integracyjne… Tak minął dzień pierwszy spływu
Dzień II, sobota – 24 marca 2018
Warta, odcinek Kule – Bobrowniki
Na cypelku nocowało 9 osób, ja korzystając z okazji, że pochodzę z pobliskiego Pajęczna, postanowiłem wrócić na noc do domu żeby przespać się w ciepłym i naładować baterie. Taki jestem wygodny 🙂 Z rana obiecałem jeszcze odstawić auto Raczka na metę czyli do Bobrownik. Trochę się nie dogadaliśmy i nie mogliśmy się znaleźć, przez co na start dotarłem spóźniony i zamiast o 9:00, jak było planowane, wystartowaliśmy o 9:30. Poranek był pochmurny i chłodny, nie zraziło to jednak dwunastu kajakarzy do wspólnego wiosłowania po Warcie. Z wczorajszej ekipy odpadł Maciej, który wpadł tylko na jeden dzień na Liswartę. Dołączyli natomiast bracia Mateusz i Łukasz, z którymi miałem już okazję pływać oraz ekipa ich znajomych z Częstochowy i okolic, w tym Piotrek z którym już od dłuższego czasu umawiałem się na kajak i w końcu nam się udało 🙂 Swoją obecnością zaszczycił nas również Kowboj, znany doskonale w środowisku kajarskim zawodnik z ponad 30sto letnim stażem! Serdecznie zapraszam na jego stronę: LINK. W takim składzie wystartowaliśmy, po paru kilometrach dołączyli jeszcze mój wujek z kuzynem, w sumie w spływie w tym dniu uczestniczyło czternaście osób.
Startujemy z cypelka w KulachWartaWartaEkipa na rzecePo paru kilometrach w Wąsoszu robimy krótki postój na uzupełnienie zapasówKościół w Wąsoszu widziany z rzekiMost w WąsoszuWartaWartaWartaWysepka na WarciePłyniemy sobie spokojnie w 3 osoby aż tu nagle słychać głośny plusk, po chwili następny i kolejny… Sprawcą zamiesznia okazało się… stado dzików, które jakieś 100 metrów przed nami postanowiły przeprawić się przez rzekę. Wprawne oko dostrzeże kilka łbów wystających z wodyDziki już na lądzieTu chyba najlepiej widoczna sztukaKlatka po klatceJesteśmy już na wysokości LelitDopływamy do rozwidleniaNależy przepłynąć na prawą odnogę, na lewej znajduje się młynRaczek przepływa na prawą odnogę, nurt jest w tym miejscu silniejszy i jak się później okazało – jeden z uczestników zaliczył w tym miejscu kabinęPrawa odnogaKładka łącząca Grądy i Lelity/PłaczkiDo spływu dołączają kolejne dwie osoby, Raczek nie dowierzaMłyn w LelitachNa rzekę wskoczyły dwie nowe Pyranhe z 2018 roku… Od razu mi się spodobały. Poprawiono kilka rzeczy w porównaniu do poprzedniego modelu którym ja pływamOd razu zrobiło się bardziej kolorowo 🙂Nadwarciański lasWartaJuż od jakiegoś czasu zastanawiam się co to za obiekt? Na wysokości cementwoni WartaMost kolejowy na Warcie, ta sama nikta kolejowa którą mijaliśmy wczoraj na LiswarcieWartaWartaNa horyzoncie coś się dymi…To siedziba klubu kajakarskiego Żubr DziałoszynJak sama nazwa wskazuje – Żubra zabraknąć nie możeZaprosił nas prezes Żubra, na miejscu zostaliśmy powitani polskim kawiorem oraz herbatką rozgrzewającąNa miejscu mogliśmy chwilę odpocząc i podyskutować na tematy kajakarskie i nie tylko. Jeszcze raz serdeczne podziękowania dla Prezesa Żubrów za zaproszenie naszej paczki i poczęstunek!Kajaczki czekają…Wiosna została oficjalnie sfotografowanaA tu prawie cała nasza ekipa. Prawie, bo 2 osoby gdzieś zaginęłyFotka numer dwaWracamy na rzekęNa wysokości restauracji Malibu w DziałoszyniePłyniemy sobie spokojnieIntegracja trwaWarta, w oddali słychać szum wody…To nieszczęsne progi na wysokości Działoszyna, konieczna przenoska. Przenosimy lewą stroną, tuż przed pierwszym progiemJedni dopiero dopływająInni już po drugiej stronieWodujemy kajaki na piaszczystej plaży przed progiemWzdłuż całej wysepki znajduje się kilka wodospadówRuiny kładki w oddali najlepiej obrazują kondycję infrastruktury kajakarskiej w Działoszynie o której pisałeł już kiedyś na blogu: LINKWodospad, w oddali stary młyn w DziałoszynieMost na drodze krajowej nr 42, pod mostem altankiMost pomiędzy Działoszynem a RaciszynemPo południu wypogodziło sięHmm… Skąd ja znam ten kajakZ przodu nowa – z tyłu stara Pyranha River Tour. Różnice: nowa jest dłuższa, szersza i wyższa, zdawała się być delikatnie szybsza gdy nią płynąłem. Dodatkowo: zupełnie nowy mechanizm opuszczania skega – w nowej wersji można wysuwać go na dowolną wysokość, w starej skeg był schowany albo wysunięty na maksa, bez możliwości regulacji jego wysuniecia. Następnie: w nowej mamy kurek do spuszczania wody oraz miejsce z przodu na kamerkę. Minusem natomiast jest brak możliwości dopasowania schowka ze starej wersji, aby mieć schowek trzeba… ciąć kajak :/ Mimo wszystko ta nowa wersja mi się spodobałaKolejny raz Pyranhe w akcjiWartaJest i DamianWartaPrzed Lisowicami mijamy pierwszy kamieniołom, położony bezpośrednio przy rzeceNiewiele dalej dopływamy do wyspy która dzieli rzekę na dwie odnogi, na lewej znajdziemy bardzo fajny miejsce biwakowe w Lisowicach przy mościeRobimy tu kolejny postój na rozprostowanie nóg i zwiedznia pobliskiego kamieniołomuMa miejscu dwie altanki, kosz, palenisko z ławeczkami, stojaki na rowery…Widok na most w LisowicachTablice informacyjneMapa terenu, tu akurat plus za dobrą organizacjęSą nawet toi toi’e ! A to zdziwkoKamieniołomy w LisowicachPrzeszliśmy dookoła górąMiędzy drzewami widać WartęWarta w Lisowicach, odnogaCzas na powrót do kajakaDo mety pozostało niewiele, mijamy most w LisowicachWygląda to na ruiny młyna, budynek znajduje się przed SęsowemNa wysokości Tasarzy (trzy domy na krzyż na lewym brzegu) mamy rozwidlenie – prawa odnoga jest kamienista, lepiej płynąć prostoPrzy młynie w Tasarzu mamy bystrze, do pokonania bez większych problemówMłynLecimy po koleiRafałŁukaszWujek RysiekPiotrekKopećSebastianDalej już spokojnieSklep w Bobrownikach, bardzo popularny przystanek wśród kajakarzy (seledynowy budynek). Raczek zostawił tu auto, on pojechał a ja wziłęm jego kajak na holWrzucił jeszcze trochę chrustu – to było dobre posunięcie bo na miejscu ciężko było coś znaleźćMa mecie, tuż za mostem w BobrownikachRaczkowóz na miejscu, rozpalamy ogień. Jakaś tępi dzida podpalił altankę…Most w BobrownikachWidok na miejsce biwakowe z mostuKajaki już na lądzieMetaArek z Kajakowa przyjeżdża po sprzęt i zgarnia większość ekipy, cześć zostaje na ognisku, cztery osoby nocują do kolejnego dniaOgnichoZachód słońca nad WartąNadwarciański zachódNa koniec integracja przy ognisku… A później do spaniaW nocy był mróz, jednak nikt z czworga śmiarkłów nocujących pod gołym niebem nie zamarzł
Dzień III, niedziela – 25 marca 2018
Warta, odcinek Bobrowniki – Krzeczów
Ostatniego dnia spływu znowu płynęliśmy w pięcioosobowym składzie: ja, Raczek, Damian, Marek oraz Kowboj. Po odebraniu Raczka z mety na miejscu byłem o godzinie 9:00, ekipa jeszcze się zbierała. W efekcie wystartowaliśmy tuż przed 10:00, tym razem dzień był słoneczny i ciepły, lecz wietrzny.
Poranne pakowanieI już na wodzie. Zostaliśmy z tyłu z Markiem, ja zapomniałem wyjąć telefonu z plecaka i musiałem wychodzić a Marek też coś tam zapomniałKolejny zwiastun nadchodzącej wiosnyWarta na terenie Załęczańskiego Parku KrajobrazowegoKolejny klucz. Łabędzie czy gęsi?Reszta przepłynęła, my z Markiem wyszliśmy żeby zobaczyć górę św. GenowefySzczypta informacjiWidok z dołuWapienny ostaniecZ góryWidok na Marka stojącego pod górąJeszcze jedna fotka z dołuI znowu wracamy na wodęPłyniemy z Markiem, jednak Marek musiał wymienić kartę w kamerce i w efekcie został z tyłu. Kolejny raz zobaczyliśmy się dopiero na mecieWarta na terenie Załęczańskiego Parku KrajobrazowegoWarta na terenie Załęczańskiego Parku KrajobrazowegoWarta na terenie Załęczańskiego Parku KrajobrazowegoWarta na terenie Załęczańskiego Parku KrajobrazowegoResort Stara Wieś, czyli noclegi nie na każdą kieszeńPrzed Załęczem WielkimŁabądźEkipa czekała przed mostem w Załęczu Wielkim, niestety Marek został z tyłu.Warta na terenie Załęczańskiego Parku KrajobrazowegoWarta na terenie Załęczańskiego Parku KrajobrazowegoWarta na terenie Załęczańskiego Parku KrajobrazowegoW oddali widać Nadwarciański Gród a na przeciwko stary, drewniany młyn w KępowiźnieRaczek pokonuje bystrze przed Nadwarciańskim GrodemRaczekPiękny domek nad WartąWarta na terenie Załęczańskiego Parku KrajobrazowegoWiekowa chataMost w PrzywozieBar i sklep – w lewoKrótka przerwa na rozprostowanie nógWarta na terenie Załęczańskiego Parku KrajobrazowegoMost pomiędzy Toporowem a KamionemTuż za mostem znajduje się niebezpieczny próg – przenoska prawą stronąWarta na terenie Załęczańskiego Parku KrajobrazowegoWarta na terenie Załęczańskiego Parku KrajobrazowegoKolejny łabądźW oddali widać KrzeczówOstatnie kilkaset metrówDobijamy do przegu przed mostem w KrzeczowieKowboj popłynął przodem bo mu się śpieszyło, do nas po chwii dopłynął Marek i tak skończył się trzeci dzień spływuMarek melduje się na mecie
Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom za udział w imprezie! Zaliczam ją do udanych, choć kilka rzeczy można byłoby poprawić. Była to bardzo dobra okazja do przeniesienia wirtualnych znajomości do prawdziwego świata oraz do wspólnego pomachania wiosłem po bardzo urokliwych rzekach jakimi niewątpliwie są Liswarta oraz Warta. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie za rok postaram się zorganizować drugą edycję spływu, trzeba promować kajakarstwo w regionie. Do zobaczenia na wodzie!
Wideo ze spływu:
Przedstawiam Wam bardzo fajnie zmontowany film Damiana:
Pod poniższym linkiem możecie zobaczyć filmk z piątkowej Liswarty zmontowany przez Macieja:
7 Replies to “Relacja z I wiosennego spływu kajakowego Liswartą i Wartą”
Świetnie to opisałeś. Ja również dziękuję za wspólny czas. Było naprawdę bardzo fajnie i w dużej mierze to Twoja zasługa – jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia na wodzie!
Świetna, obszerna relacja. Ale nie byłbym sobą, gdybym nie wypomniał kilku literówek w opisie :). Fajnie po odwaleniu głównej części roboty dać oku odpocząć i spojrzeć na własne dzieło z perspektywy czytelnika i widza.
Jeśli chodzi o mój materiał, to blado to widzę. Ledwie skleiłem do kupy album fotek z opisami. Po przejrzeniu powyższego – niewiele wnosi do tematu. Link: https://photos.app.goo.gl/ZPoldFDXnZ5ZjRP93
Materiał filmowy nie trafił na listę uprzywilejowanych, więc ustawił się w kolejce. A że montaż idzie mi wolniej niż filmowanie, kolejka jest długa. Dopiero kończę relację z Rumunii, z sierpnia zeszłego roku. Ale mogę Ci wysłać surowe ujęcia, jeśli podasz, co Cię interesuje. Mój adres e-mail jest w okienku do obowiązkowego wypełnienia :).
Ciekawa relacja z miło spędzonego weekendu. Widać, że pogoda nie wszystkich odstraszyła. Dzięki spostrzegawczości fotografa doskonale widać zwiastuny nadchodzącej wiosny.
7 Replies to “Relacja z I wiosennego spływu kajakowego Liswartą i Wartą”
Świetnie to opisałeś. Ja również dziękuję za wspólny czas. Było naprawdę bardzo fajnie i w dużej mierze to Twoja zasługa – jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia na wodzie!
Świetna, obszerna relacja. Ale nie byłbym sobą, gdybym nie wypomniał kilku literówek w opisie :). Fajnie po odwaleniu głównej części roboty dać oku odpocząć i spojrzeć na własne dzieło z perspektywy czytelnika i widza.
Jeśli chodzi o mój materiał, to blado to widzę. Ledwie skleiłem do kupy album fotek z opisami. Po przejrzeniu powyższego – niewiele wnosi do tematu. Link: https://photos.app.goo.gl/ZPoldFDXnZ5ZjRP93
Materiał filmowy nie trafił na listę uprzywilejowanych, więc ustawił się w kolejce. A że montaż idzie mi wolniej niż filmowanie, kolejka jest długa. Dopiero kończę relację z Rumunii, z sierpnia zeszłego roku. Ale mogę Ci wysłać surowe ujęcia, jeśli podasz, co Cię interesuje. Mój adres e-mail jest w okienku do obowiązkowego wypełnienia :).
super relacja.świetnie się to ogląda.
Dzięki za wodne spotkanie i reklamę mojej skromnej osoby na Twoim Blogu, mam nadzieję że gdzieś tam jeszcze spotkamy się na kajakowym szlaku 🙂
Ciekawa relacja z miło spędzonego weekendu. Widać, że pogoda nie wszystkich odstraszyła. Dzięki spostrzegawczości fotografa doskonale widać zwiastuny nadchodzącej wiosny.